- No co? Przegraliście. – zaśmiał się Mariusz
- A Ty działałeś na dwa fronty. – powiedziałam rozbawiona
- Racja. Ale w końcu byłem w tej co wygrali. – poruszył brwiami
Chwilę
potem już byłam w drodze do Warszawy. W sumie to się bałam. Nie
wiedziałam jak to będzie z Przemkiem. Po pierwsze nie chciałam się z nim
kłócić, ani też zgłaszać go na policję. Gdy tylko dojadę muszę się z
nim spotkać. Za pewne nie sama. Takiej odwagi to nie będę miała.
Następnego dnia zdzwoniłam się z Patrykiem, który przyszedł do mnie i
opowiedziałam mu wszystko. Zgodził się ze mną pójść, więc jedynie teraz
telefon do Przemka. Umówiłam się z nim za pół godziny w kawiarni. Patryk
zaproponował, że usiądzie przy innym stoliku, żebyśmy mogli swobodnie
pogadać, a w razie czego zareagować. Z Przemkiem sobie pogadałam i niby
mnie przeprosił, ale raczej nie było to szczere. Gdy zauważyłam, ze
Patryk gdzieś odszedł zmartwiłam się.
- Wyjdziemy się przejść? – spytał
-
Nie, Przemek. Nie chce mieć z Tobą nic więcej do czynienia. – wstałam i
chciałam odejść, ale na nieszczęście siedzieliśmy przy wyjściu, po czym
złapał mnie i wyciągnął z kawiarni
Próbowałam mu się wyrwać, ale nic
z tego, a gdy krzyczałam szybko zatkał mi buzię dłonią. Gdy udało mi
się lekko odsunąć od niego, szybko odbiegłam, ale dopadł mnie. Uderzył
mnie w twarz, ale jednak tak jak i ostatnio ktoś odciągnął mnie od
niego. Jak się okazało Patryk, a po chwili pojawiła się policja. Tym
razem bez żadnych oporów złożyłam doniesienie.
- Kurcze, przepraszam. Skoczyłem do łazienki, a sądziłem, że jednak nic Ci nie zrobi.
- Nie ważne. – przytulił mnie mocno
- Ale proszę nikt ma się nie dowiedzieć o dzisiejszym dniu, dobrze?
- Nikt?
- Proszę nikt. Jak się Karol albo Patrycja dowie, że umówiłam się z nim to mnie pozabijają.
- No dobra. Ale odstawie Cię do domu. Najpierw do szpitala, a potem sam dostarczę Cię na policję z badaniami.
Musiałam
się na to wszystko zgodzić, choć w sumie nie miałam oporu teraz.
Wkurzył mnie tym, że jeszcze coś kombinował. Nie miałam litości do niego
i wszystko dokładnie opowiedziałam. Gdy Patryk odprowadził mnie i
przypilnował, żebym dobrze się zamknęła, zaczęłam się pakować. Kilka
koszulek, jakieś dwie pary spodni, kosmetyki i gotowa. Wzięłam plecak i
pojechałam do rodziców. Nie chciałam być sama.
- Siemka. – powiedziałam wchodząc do mieszkania
- O córcia. – wyszła z kuchni moja mama i mnie wyściskała
- Wróciłaś z Bełchatowa?
- No wróciłam. A, że nie chce mi się samej siedzieć w domu to przyszłam do was pomieszkać. – uśmiechnęłam się sztucznie
- Sama? A Przemek?
- A Przemek się wyprowadził.
- Rozstaliście się?
- Tak.
- No w końcu. On nie był dla Ciebie. – ujawnił się tata
- Dzięki. – zmierzyłam go wzrokiem
- To teraz się bierz za Karola. – zaśmiał się tata
- Pff… Idę się rozpakować. – śmiejąc się, ruszyłam do swojego pokoju
Wyłączyłam
od razu telefon i rzuciłam się na łóżko. Po dłuższym czasie przyszła
mama, ale udałam, że śpię i wyszła. Chciałam się zaszyć, ale nie być
sama w domu. Na kolację to już mnie obudziła, bo wtedy już naprawdę
zasnęłam.
Kilka dni udawało mi się żyć w spokoju, lecz gdy drugi raz
przyszli rodzice Karola do moich powiedzieli, że Karol się martwi i nie
może do mnie dodzwonić. Udałam głupią, że ,,rozładował’’ mi się telefon
i że idę do niego zadzwonić. Będzie ciężko.
- Karol się teraz kąpie. – usłyszałam głos Bartka
- Całe szczęście.
- Co, aż tak źle? – spytał rozbawiony
- Żebyś wiedział…
- To Olka?! – usłyszałam Karola
- Tak. – odpowiedział Bartek
- Dawaj mi tą kretynkę.
- Będzie boleć. – i szum
- Oj będzie. – skrzywiłam się
- Młoda co Ty sobie myślisz? Wyłączasz telefon i co? Nikt nie ma z Tobą kontaktu.
- U rodziców siedzę.
- Czemu?
- No bo tak.
- Nie mów, że spotkałaś się z tym kretynem.
- Nie. – zabrzmiało to bardziej jak pytanie
- Kretynko! Właź na skype.
- No dobra. – rozłączyłam się i wyszłam z pokoju
- Wbije wam na komputer, ok? – spytałam rodziców wychodząc do salonu
- Ok. – poszłam, włączyłam i zainstalowałam skype, a potem założyłam swój profil
Nie zdążyłam nic zrobić, a Karol zadzwonił.
- Po cholerę się z nim spotykałaś, co?!
- Karol wyluzuj. Chciałam z nim pogadać.
- I co znowu Ci przylał? – spuściłam głowę
- No nie mów?! - usłyszałam dwa głosy, a po chwili zobaczyłam na ekranie także głowę Bartka
- I bardzo dobrze! Teraz przynajmniej się z nim nie spotkasz. – oburzył się Karol, a brunet się schował
Trochę
się jeszcze na mnie powściekał, ale potem już wyluzował. Gdy tylko
skończyłam z nim rozmowę rozdzwonił się telefon. Teraz słuchałam ochrzan
od Patrycji i z nią to już się musiałam spotkać. Opowiedziałam jej
wszystko i myślałam, że mnie tam zabije na miejscu. Oznajmiła mi że się
do mnie wprowadzi, żebym nie była sama. Pasowało mi to, bo nie lubiłam
tej nadopiekuńczości rodziców. Tak więc następny dzień to był powrót do
domu i zawitanie nowej współlokatorki. Opijałyśmy to całą noc tak, że
następny dzień nie byłyśmy w stanie nic robić. Przy tym chyba
nagadałyśmy się za wszystkie czasy, a Karol nie dawał mi spokoju.
Dzwonił rano i wieczorem, a że rano obudziłam się na kacyku to go
zjechałam, ale nie poddał się i wieczorem też zadzwonił. Patrycja przez
cały czas mnie pilnowała, a w czwartek wyciągnęła na trening. Ale
kondycję to straciłam naprawdę, ale i nie tylko ja. Od przyszłego
zaczynamy treningi dwa razy w tygodniu, a w październiku codziennie. Gdy
pierwszego dnia października wracam z polibudy otrzymałam list z sądu.
Jak zapewne się domyślacie był to list w sprawie Przemka. Na rozprawie
dostał zakaz zbliżania się do mnie na 600m. Taki obrót sprawy jak
najbardziej mi pasował i mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiała
mieć z nim do czynienia.
---------------------------------------------------
Przeczytałeś? Skomentuj, to motywuje :)
Może
nie będę rozwodzić się nad wynikiem meczu z Rosją...? Zdarzyło się i
trzeba z tym przejść do porządku dziennego. Ja chociaż próbuję...
A rozdział mam nadzieję, że się podobał :) choć trochę krótki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz