- Czy zawsze
muszę przez Ciebie lądować na ziemi? –
zaśmiał się Bartek
- No co? Nie
moja wina, że ciągle jesteś w pobliżu mnie, a wygląda na to, że muszę na Ciebie
wpadać. – zaśmialiśmy się oboje i wstaliśmy ze swoją pomocą
- Wczoraj
Ciebie też rzucali w górę, więc stwierdzam, że wygraliście, co? – spytał z
uśmiechem
- No
oczywiście. Wszystkie sety nasze. I
zapewne, wy też wygraliście? – spytałam rozbawiona
- Rzecz
jasna. – uśmiechnął i z naszego pokoju wypadła szóstka wariatów, a że Przemek i
Karol się potknęli to reszta rąbnęła na podłogę za nimi, a ja z Bartkiem
wybuchłam śmiechem. Zostałam ukarana za to, bo po chwili wylądowałam na
podłodze.
- Który? –
spojrzałam złowrogo na Marka i Kubę którzy byli najbliżej mnie, na co się wyszczerzyli, a gdy się
odwróciłam nie było już Bartka
Po chwili
wygłupiania się na korytarzu zebraliśmy się w końcu na śniadanie, a tam z
Patrycją dołączyłam do dziewczyn. Gdy zjadłam kanapkę i chciałam napić się soku
nagle znalazł się na mojej koszulce, a ja wylądowałam na podłodze. Usłyszałam
śmiech Karola za sobą, a i dziewczyny nie mogły się powstrzymać.
- Dobra
wiem, że to śmieszne Karol. – odwróciłam się z wzrokiem zabójcy do tyłu, a
dziewczyny zaczęłyśmy się śmiać jak i także cała sala
- No to
trzeba pilnować krzesła. – wyszczerzył się nachylając do mnie i chcąc pocałować
mnie w policzek , ale odsunęłam go, lecz musiałam się za mocno zamachnąć, bo było słychać głośny plask
- Ała! –
krzyknął i złapał się za policzek
- Kurde
Karol! Sorki! – wstałam szybko
- Zawsze
muszę cierpieć. – zaczął masować policzek
- A ja
jestem przez Ciebie mokra. – spojrzałam na swoją koszulkę, a on zdjął z siebie
bluzę i okrył mnie po czym zasunął, a ja ściągnęłam mokrą koszulkę, wyciągnęłam
ją z pod bluzy i włożyłam ręce w rękawy. Nie pierwszy raz kochany Karolek mnie
tak załatwił i zawsze oddawał mi swoją bluzę. Gdy odwróciłam się w stronę stołu
zobaczyłam, że każda dziewczyna siedzi któremuś chłopakowi na kolanach.
- No to Ty
na moich. – Karol usiadł na moim krześle i pociągnął mnie na swoje kolana
- Ej! Ja na
to nie przystaje! – zaśmiałam się
- Oj siedź
cicho. – zaczął łaskotać mnie po żebrach
- Nie będę
siedziała na Twoich kolanach! Wstawaj! – zeszłam z niego i usłyszałam
- Olka. – od
Karola z przodu i Bartka z tyłu, więc szybko odwróciłam głowę
- Tym razem
nie było zderzenia. – uśmiechnęłam się, a po chwili oboje się zaśmialiśmy
- Młoda nie
romansuj, bo podobno to ja jestem Twoim kandydatem na męża. – zaśmiał się Karol
- Z Tobą to
ja nie chce mieć nic do czynienia. –
wystawiłam język w jego stronę
- A Ciebie
znów przepraszam. – powiedziałam z uśmiechem do Bartka
- Spoko. –
uśmiechnął się i odszedł
- Młoda, a
to kto? – pociągnął mnie na kolana Karol
- Kolega. Uchronił
mnie wczoraj przed Tobą. – uśmiechnęłam się
- Ej, ale to
ze mną rodzice chcą Cię zeswatać. – zaśmiał, a ja go popukałam po czole
Dokończyliśmy
śniadanie nie za wygodnie, a po południu mieliśmy trening. Godzinę później był
mecz. Na trybunach znów był Bartek :) W trakcie drugiego setu wyszedł, a gdy
mecz już skończony i nie chwaląc się był wygrany :) dowiedziałam się gdzie
grają o puchar Polski od razu skierowałam się tam. Gdy weszłam na sale od razu
wyhaczyłam wzrokiem Bartka. Akurat serwował. Nie powiem, dobry był.
Gdy zdobyli
punkt zauważył mnie i uśmiechnął się do mnie. Kibicowałam im, aż w końcu
usłyszałam, że to piłka setowa. Po czym drużyna Bartka serwowała i po chwili
wygrali. Powiedział coś do kumpli i zszedł z boiska, a ja wstałam z trybun i
ruszyłam do wyjścia razem z oglądającymi, lecz po chwili podbiegł do mnie
Bartek.
- Zaczekasz?
– spytał z uśmiechem
- No dobra.
– odparłam z uśmiechem i szybko ruszył do przebieralni, a po chwili już był z
powrotem
- Idziemy na
spacer? – zaproponował
- Możemy
iść. – uśmiechnęliśmy się do siebie i wyszliśmy z hali
Poszliśmy do
parku z pobliżu i spacerowaliśmy wokół niego. Gdy nagle Bartek powiedział:
- Poczekaj
chwilę. – i odszedł do tyłu
- Co Ty
chcesz zrobić? – odwróciłam się
- Odwróć się
i nie pytaj oraz nie podglądaj.
- No dobra.
– odwróciłam się od niego i po chwili oberwałam śnieżką
- Bartek! –
odwróciłam się śmiejąc
- No co? –
uśmiechnął się i rzucił kolejną śnieżką
- To nie
fair! – wbiegłam na śnieg i zaczęłam robić śnieżkę, następnie celując w niego,
a że oboje jesteśmy uparci stoczyliśmy walkę na śnieżki. Najgorsze było to, że
nie miałam rękawiczek, za to mój przeciwnik był przygotowany na taką
ewentualność.
- Dobra.
Pasuje. – zaczęłam chuchać na swoje dłonie
- Kurcze
nawet nie zauważyłem, że nie masz rękawiczek. – ujął w swoje sporaśne ręce moje
i próbował je rozgrzać, a potem naciągnął na nie swoje rękawiczki
- Dzięki. –
uśmiechnęłam się
- Nie ma za
co. – odwzajemnił uśmiech
- Lubisz
zimę? Bo ja kocham. – spytałam
- Też lubię.
– jego kąciki jeszcze bardziej poszybowały ku górze
Potem
ułożyłam się na śniegu i zaczęłam robić aniołka. Bartek patrzył na mnie jak na
jakąś niedorozwiniętą, ale w końcu sam się położył i zrobił o jakieś
trzydzieści centymetrów dłuższego.
- Piękne. –
skomentowałam patrząc na aniołki, a może raczej diabełki? :D
Wyszczerzyłam
się i spojrzałam na Bartka, a ten patrzył na mnie, kiedy go na tym przyłapałam
uśmiechnął się.
- Czemu mi
się tak przyglądasz? Brudna jestem? – zaczęłam przecierać twarz rękawem
- Nie, nie. –
chwycił moją dłoń
- To się tak
nie patrz. – wystawił język i chciałam odejść, ale zaliczyłam bym glebę, gdyby
nie Bartek
- Dzięki. - szybko
stanęłam o własnych siłach
- Kaleka z
Ciebie. – zaśmiał się
- Ej! –
oczywiście oberwał ode mnie i sam upadł
- No co Ty
sobie robisz? – zaśmiał się i pociągnął do siebie tak, że wylądowałam na nim
- A Ty co
sobie robisz? – zaśmiałam się i zeszłam z niego
- Co zrobisz
jak ktoś ma przewagę nad Tobą? – przeszedł na mnie
- Jeszcze
mam jedną szansę. – chciałam podnieść nogę i nakierować na jego krok, ale
szybko ścisnął moje nogi
- No i
koniec moich szans. – zaśmiałam się, a on patrzył mi prosto w oczy i zbliżał
swoją twarz do mojej, gdzie ja zręcznie ręką wzięłam trochę śniegu i ulepiłam
śnieżkę, po czym znalazła się na jego buzi
- Ola! –
zaśmiał się i zaczął ścierać sobie z buzi
- Zawsze
sobie poradzę. – wyszczerzyłam się
-
Przekonałem się. – usiadł obok rozbawiony
- Wredna
małpa ze mnie. Wiem. – zaśmiałam się
- Właśnie
tak. – przyznał, a ja rzuciłam w niego śniegiem
- Ale Ty to
sama powiedziałaś. – usiadł na mnie okrakiem i zaczął nacierać śniegiem
- Ej no
Bartek! – zaśmiałam się kolejny dziś raz
- Co zrobisz
dla mnie jak przestanę? – zapytał rozbawiony
- A co
chcesz? – uśmiechnęłam się, a jego twarz
znów powoli zaczęła się do mnie zbliżać, gdy nagle zadzwonił mój telefon
-
Przepraszam. – uśmiechnęłam się przepraszająco i zszedł ze mnie, a ja
wyciągnęłam telefon
/rozmowa
telefoniczna/
- Tak? –
spytałam
- Młoda
gdzie Ty jesteś, co? – usłyszałam Karola
- Na
spacerze. – uśmiechnęłam się do Bartka
- O tej
porze?! – krzyknął tak, że musiałam odsunąć telefon
- Ej
człowieku wyluzuj. Osiemnaście lat mam już dość długo, więc co się czepiasz?
- Młoda sama
na spacerze o tej porze? - odparł spokojnie
- Nie masz
co się martwić. Nie jestem sama.
- A to nie
przeszkadzam w randkowaniu. – rozłączył się, a ja skomentowałam to śmiechem
/koniec
rozmowy/
- Musisz
wracać? – spytał mój towarzysz
- Nie. Kto
tak powiedział? – uśmiechnęłam się do niego
- A masz
ochotę dokończyć to co wcześniej zaczęliśmy? – zbliżył się do mnie
- Zależy czy
mnie skusisz. – przygryzłam wargę, a on jeszcze bardziej się do mnie przysnął
-
Kuszę? - musnął mój policzek nosem
- Na razie
Ci się udaje. – czułam już jego oddech na swoich ustach, gdy ponownie odezwał się mój
telefon
- Odbierz. –
odsunął się ode mnie śmiejąc
/rozmowa
telefoniczna/
- Tak? –
odebrałam telefon
- Olka
lepiej wracaj, bo trenerka chodzi i sprawdza czy każdy jest w pokoju.
- CO?!
Cholera już idę. – rozłączyłam się
/koniec
rozmowy/
- Sorki, ale
moja trenerka chodzi i sprawdza czy jesteśmy w pokojach.
- Kurde mój
trener też nas codziennie sprawdza.
- No to
biegniemy. – zaśmialiśmy się i pobiegliśmy trzymając się za ręce
- Do jutra.
– powiedział z uśmiechem, gdy znaleźliśmy się przed hotelem
- Do jutra.
– uśmiechnęłam się i delikatnie mnie pocałował po czym pobiegliśmy do swoich
pokoi
Wpadłam do
pokoju, a trenerki jeszcze nie było, więc zgarnęłam piżamę i przebrałam się w
nią w łazience, a potem gdy wychodziłam wpadłam na trenerkę i życzyła nam dobrej nocy.
- Gdzie Ty
się szlajałaś? – spytała rozbawiona Patrycja
- A byłam na
spacerze. – uśmiechnęłam się, wspominając spacer z Bartkiem
- Coś się
tam działo, tak? – spytała z uśmiechem
- Działo. –
uśmiechnęłam się
- Gadaj! –
wskoczyła na moje łóżko
- Nie ma o
czym. – naciągnęłam na siebie kołdrę
- Ola! –
zaśmiała się i ściągnęła ze mnie pościel
- Jutro to z
Ciebie wyciągnę. - odparła pewna
- Na pewno.
– zaśmiałam się, a po chwili byłam już w objęciach Morfeusza…
Obudziło nas
natarczywe pukanie do drzwi. Patrycja zaspana otworzyła drzwi. Trenerka w końcu
wysłała Sonie po nas, gdy długo nie schodziłyśmy na śniadanie. Gdy tylko się
trochę ogarnęłyśmy, skierowałyśmy się na dół, a w windzie Patrycja spytała
mnie:
- Byłaś z
tym brunetem, tak? – pokiwałam głową uśmiechnięta
- I co się
działo? – wyszczerzyła się
- Rzucaliśmy
się śnieżkami, robiliśmy aniołki oraz Ty z Karolem przeszkadzaliście nam
wydzwanianiem do mnie.
- To
chciałaś mieć ochrzan od trenerki?
- No nie.
- A
pocałował Cię? – poczułam, że się rumienię
- Całował! –
przytuliła mnie
- Dobrze
całuje? – poruszyła brwi
- A to Ci
nie jest potrzebne. – zaśmiałam się i akurat dojechałyśmy na piętro bufetu
- Na pewno
tak, bo byś się tak nie szczerzyła. – powiedziała i obie wybuchłyśmy śmiechem
Weszłyśmy do
jadalni i swój wzrok od razu skierowałam w stronę stolika, wyszukując Bartka.
Gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnęliśmy się do siebie i gdy
odwróciłam wzrok do naszego stolika gdzie jedliśmy zobaczyłam, że chłopaki znów
z nami siedzą, ale tym razem dostawiając krzesła, lecz dla mnie i Pati
zabrakło.
- Ale wy
mili. – powiedziałam
- Użyczam
swoich kolan. – wyszczerzył się Karol
- Spadówa.
Znowu nie dasz mi w spokoju zjeść. Chodź Patka do innego stolika. – podążyłyśmy
do osobnego stolika, a Karol wziął swoje śniadanie i dosiadł się do nas
- Ciebie nie
zapraszałam. – uniosłam brwi
- Oj cicho
młoda. Jak tam randka? – spytał, a ja zaczęłam się śmiać
- Całowała
się. – powiedziała Patrycja
- Zamknij
się! – zaśmiałam się i uderzyłam ją
- Który to?
– spytał
- Brunet. –
powiedziała Patka
- No zamknij
się. – kopnęłam ją pod stołem
- Ten,
którego kilka razy staranowałaś? – zaśmiał się Karol i spojrzał w stronę
drużyny Bartka
- Nie. – spojrzałam złowrogo na przyjaciółkę
- Jak on ma
na imię? – spytał
- Po co Ci
to wiedzieć? – zdziwiłam się
- Yhh… Chciałem
wznieść za was tost.
- Pojebało?
– popukałam go po czole
- Jak zwykle
pustki.
- Młoda. –
zaśmiał się i zaczął łaskotać
- Karol no.
– zaczęłam się wiercić, aż w końcu wstałam i usiadłam z drugiej strony Patrycji
- Głupek. –
wystawił mi język
- Jesteś
głupi. – zaśmiałam się i zjedliśmy śniadanie, a gdy spojrzałam na drużynę
Bartka, jego już nie było
----------------------------------------------------------------
Brawa
dla Skry! :) Będą walczyć o pierwsze miejsce i na pewno im się uda :) W
Wasze łaski oddałam kolejne moje wymysły i mam nadzieję, że nie
zanudziłam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz