piątek, 24 sierpnia 2012

część 5

- Czy zawsze muszę przez Ciebie lądować na ziemi?  – zaśmiał się Bartek
- No co? Nie moja wina, że ciągle jesteś w pobliżu mnie, a wygląda na to, że muszę na Ciebie wpadać. – zaśmialiśmy się oboje i wstaliśmy ze swoją pomocą
- Wczoraj Ciebie też rzucali w górę, więc stwierdzam, że wygraliście, co? – spytał z uśmiechem
- No oczywiście. Wszystkie sety nasze.  I zapewne, wy też wygraliście? – spytałam rozbawiona
- Rzecz jasna. – uśmiechnął i z naszego pokoju wypadła szóstka wariatów, a że Przemek i Karol się potknęli to reszta rąbnęła na podłogę za nimi, a ja z Bartkiem wybuchłam śmiechem. Zostałam ukarana za to, bo po chwili wylądowałam na podłodze.
- Który? – spojrzałam złowrogo na Marka i Kubę którzy byli najbliżej mnie, na co się wyszczerzyli, a gdy się odwróciłam nie było już Bartka
Po chwili wygłupiania się na korytarzu zebraliśmy się w końcu na śniadanie, a tam z Patrycją dołączyłam do dziewczyn. Gdy zjadłam kanapkę i chciałam napić się soku nagle znalazł się na mojej koszulce, a ja wylądowałam na podłodze. Usłyszałam śmiech Karola za sobą, a i dziewczyny nie mogły się powstrzymać.
- Dobra wiem, że to śmieszne Karol. – odwróciłam się z wzrokiem zabójcy do tyłu, a dziewczyny zaczęłyśmy się śmiać jak i także cała sala
- No to trzeba pilnować krzesła. – wyszczerzył się nachylając do mnie i chcąc pocałować mnie w policzek , ale odsunęłam go, lecz musiałam się za mocno zamachnąć, bo było słychać głośny plask
- Ała! – krzyknął i złapał się za policzek
- Kurde Karol! Sorki! – wstałam szybko
- Zawsze muszę cierpieć. – zaczął masować policzek
- A ja jestem przez Ciebie mokra. – spojrzałam na swoją koszulkę, a on zdjął z siebie bluzę i okrył mnie po czym zasunął, a ja ściągnęłam mokrą koszulkę, wyciągnęłam ją z pod bluzy i włożyłam ręce w rękawy. Nie pierwszy raz kochany Karolek mnie tak załatwił i zawsze oddawał mi swoją bluzę. Gdy odwróciłam się w stronę stołu zobaczyłam, że każda dziewczyna siedzi któremuś chłopakowi na kolanach.
- No to Ty na moich. – Karol usiadł na moim krześle i pociągnął mnie na swoje kolana
- Ej! Ja na to nie przystaje! – zaśmiałam się
- Oj siedź cicho. – zaczął łaskotać mnie po żebrach
- Nie będę siedziała na Twoich kolanach! Wstawaj! – zeszłam z niego i usłyszałam
- Olka. – od Karola z przodu i Bartka z tyłu, więc szybko odwróciłam głowę
- Tym razem nie było zderzenia. – uśmiechnęłam się, a po chwili oboje się zaśmialiśmy
- Młoda nie romansuj, bo podobno to ja jestem Twoim kandydatem na męża. – zaśmiał się Karol
- Z Tobą to ja nie chce mieć nic do czynienia.  – wystawiłam język w jego stronę
- A Ciebie znów przepraszam. – powiedziałam z uśmiechem do Bartka
- Spoko. – uśmiechnął się i odszedł
- Młoda, a to kto? – pociągnął mnie na kolana Karol
- Kolega. Uchronił mnie wczoraj przed Tobą. – uśmiechnęłam się
- Ej, ale to ze mną rodzice chcą Cię zeswatać. – zaśmiał, a ja go popukałam po czole
Dokończyliśmy śniadanie nie za wygodnie, a po południu mieliśmy trening. Godzinę później był mecz. Na trybunach znów był Bartek :) W trakcie drugiego setu wyszedł, a gdy mecz już skończony i nie chwaląc się był wygrany :) dowiedziałam się gdzie grają o puchar Polski od razu skierowałam się tam. Gdy weszłam na sale od razu wyhaczyłam wzrokiem Bartka. Akurat serwował. Nie powiem, dobry był.
Gdy zdobyli punkt zauważył mnie i uśmiechnął się do mnie. Kibicowałam im, aż w końcu usłyszałam, że to piłka setowa. Po czym drużyna Bartka serwowała i po chwili wygrali. Powiedział coś do kumpli i zszedł z boiska, a ja wstałam z trybun i ruszyłam do wyjścia razem z oglądającymi, lecz po chwili podbiegł do mnie Bartek.
- Zaczekasz? – spytał z uśmiechem
- No dobra. – odparłam z uśmiechem i szybko ruszył do przebieralni, a po chwili już był z powrotem
- Idziemy na spacer? – zaproponował
- Możemy iść. – uśmiechnęliśmy się do siebie i wyszliśmy z hali
Poszliśmy do parku z pobliżu i spacerowaliśmy wokół niego. Gdy nagle Bartek powiedział:
- Poczekaj chwilę. – i odszedł do tyłu
- Co Ty chcesz zrobić? – odwróciłam się
- Odwróć się i nie pytaj oraz nie podglądaj.
- No dobra. – odwróciłam się od niego i po chwili oberwałam śnieżką
- Bartek! – odwróciłam się śmiejąc
- No co? – uśmiechnął się i rzucił kolejną śnieżką
- To nie fair! – wbiegłam na śnieg i zaczęłam robić śnieżkę, następnie celując w niego, a że oboje jesteśmy uparci stoczyliśmy walkę na śnieżki. Najgorsze było to, że nie miałam rękawiczek, za to mój przeciwnik był przygotowany na taką ewentualność.
- Dobra. Pasuje. – zaczęłam chuchać na swoje dłonie
- Kurcze nawet nie zauważyłem, że nie masz rękawiczek. – ujął w swoje sporaśne ręce moje i próbował je rozgrzać, a potem naciągnął na nie swoje rękawiczki
- Dzięki. – uśmiechnęłam się
- Nie ma za co. – odwzajemnił uśmiech
- Lubisz zimę? Bo ja kocham.  – spytałam
- Też lubię. – jego kąciki jeszcze bardziej poszybowały ku górze
Potem ułożyłam się na śniegu i zaczęłam robić aniołka. Bartek patrzył na mnie jak na jakąś niedorozwiniętą, ale w końcu sam się położył i zrobił o jakieś trzydzieści centymetrów dłuższego.
- Piękne. – skomentowałam patrząc na aniołki, a może raczej diabełki? :D
Wyszczerzyłam się i spojrzałam na Bartka, a ten patrzył na mnie, kiedy go na tym przyłapałam uśmiechnął się.
- Czemu mi się tak przyglądasz? Brudna jestem? – zaczęłam przecierać twarz rękawem
- Nie, nie. – chwycił moją dłoń
- To się tak nie patrz. – wystawił język i chciałam odejść, ale zaliczyłam bym glebę, gdyby nie Bartek
- Dzięki. - szybko stanęłam o własnych siłach
- Kaleka z Ciebie. – zaśmiał się
- Ej! – oczywiście oberwał ode mnie i sam upadł
- No co Ty sobie robisz? – zaśmiał się i pociągnął do siebie tak, że wylądowałam na nim
- A Ty co sobie robisz? – zaśmiałam się i zeszłam z niego
- Co zrobisz jak ktoś ma przewagę nad Tobą? – przeszedł na mnie
- Jeszcze mam jedną szansę. – chciałam podnieść nogę i nakierować na jego krok, ale szybko ścisnął moje nogi
- No i koniec moich szans. – zaśmiałam się, a on patrzył mi prosto w oczy i zbliżał swoją twarz do mojej, gdzie ja zręcznie ręką wzięłam trochę śniegu i ulepiłam śnieżkę, po czym znalazła się na jego buzi
- Ola! – zaśmiał się i zaczął ścierać sobie z buzi
- Zawsze sobie poradzę. – wyszczerzyłam się
- Przekonałem się. – usiadł obok rozbawiony
- Wredna małpa ze mnie. Wiem. – zaśmiałam się
- Właśnie tak. – przyznał, a ja rzuciłam w niego śniegiem
- Ale Ty to sama powiedziałaś. – usiadł na mnie okrakiem i zaczął nacierać śniegiem
- Ej no Bartek! – zaśmiałam się kolejny dziś raz
- Co zrobisz dla mnie jak przestanę? – zapytał rozbawiony
- A co chcesz? – uśmiechnęłam  się, a jego twarz znów powoli zaczęła się do mnie zbliżać, gdy nagle zadzwonił mój telefon
- Przepraszam. – uśmiechnęłam się przepraszająco i zszedł ze mnie, a ja wyciągnęłam telefon
/rozmowa telefoniczna/
- Tak? – spytałam
- Młoda gdzie Ty jesteś, co? – usłyszałam Karola
- Na spacerze. – uśmiechnęłam się do Bartka
- O tej porze?! – krzyknął tak, że musiałam odsunąć telefon
- Ej człowieku wyluzuj. Osiemnaście lat mam już dość długo, więc  co się czepiasz?
- Młoda sama na spacerze o tej porze? - odparł spokojnie
- Nie masz co się martwić. Nie jestem sama.
- A to nie przeszkadzam w randkowaniu. – rozłączył się, a ja skomentowałam to śmiechem
/koniec rozmowy/
- Musisz wracać? – spytał mój towarzysz
- Nie. Kto tak powiedział? – uśmiechnęłam się do niego
- A masz ochotę dokończyć to co wcześniej zaczęliśmy? – zbliżył się do mnie
- Zależy czy mnie skusisz. – przygryzłam wargę, a on jeszcze bardziej się do mnie przysnął
- Kuszę?  - musnął mój policzek nosem
- Na razie Ci się udaje. – czułam już jego oddech na swoich ustach, gdy ponownie odezwał się mój telefon
- Odbierz. – odsunął się ode mnie śmiejąc
/rozmowa telefoniczna/
- Tak? – odebrałam telefon
- Olka lepiej wracaj, bo trenerka chodzi i sprawdza czy każdy jest w pokoju.
- CO?! Cholera już idę. – rozłączyłam się
/koniec rozmowy/
- Sorki, ale moja trenerka chodzi i sprawdza czy jesteśmy w pokojach.
- Kurde mój trener też nas codziennie sprawdza.
- No to biegniemy. – zaśmialiśmy się i pobiegliśmy trzymając się za ręce
- Do jutra. – powiedział z uśmiechem, gdy znaleźliśmy się przed hotelem
- Do jutra. – uśmiechnęłam się i delikatnie mnie pocałował po czym pobiegliśmy do swoich pokoi
Wpadłam do pokoju, a trenerki jeszcze nie było, więc zgarnęłam piżamę i przebrałam się w nią w łazience, a potem gdy wychodziłam wpadłam na trenerkę i życzyła nam dobrej nocy.
- Gdzie Ty się szlajałaś? – spytała rozbawiona Patrycja
- A byłam na spacerze. – uśmiechnęłam się, wspominając spacer z Bartkiem
- Coś się tam działo, tak? – spytała z uśmiechem
- Działo. – uśmiechnęłam się
- Gadaj! – wskoczyła na moje łóżko
- Nie ma o czym. – naciągnęłam na siebie kołdrę
- Ola! – zaśmiała się i ściągnęła ze mnie pościel
- Jutro to z Ciebie wyciągnę. - odparła pewna
- Na pewno. – zaśmiałam się, a po chwili byłam już w objęciach Morfeusza…
Obudziło nas natarczywe pukanie do drzwi. Patrycja zaspana otworzyła drzwi. Trenerka w końcu wysłała Sonie po nas, gdy długo nie schodziłyśmy na śniadanie. Gdy tylko się trochę ogarnęłyśmy, skierowałyśmy się na dół, a w windzie Patrycja spytała mnie:
- Byłaś z tym brunetem, tak? – pokiwałam głową uśmiechnięta
- I co się działo? – wyszczerzyła się
- Rzucaliśmy się śnieżkami, robiliśmy aniołki oraz Ty z Karolem przeszkadzaliście nam wydzwanianiem do mnie.
- To chciałaś mieć ochrzan od trenerki?
- No nie.
- A pocałował Cię? – poczułam, że się rumienię
- Całował! – przytuliła mnie
- Dobrze całuje? – poruszyła brwi
- A to Ci nie jest potrzebne. – zaśmiałam się i akurat dojechałyśmy na piętro bufetu
- Na pewno tak, bo byś się tak nie szczerzyła. – powiedziała i obie wybuchłyśmy śmiechem
Weszłyśmy do jadalni i swój wzrok od razu skierowałam w stronę stolika, wyszukując Bartka. Gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnęliśmy się do siebie i gdy odwróciłam wzrok do naszego stolika gdzie jedliśmy zobaczyłam, że chłopaki znów z nami siedzą, ale tym razem dostawiając krzesła, lecz dla mnie i Pati zabrakło.
- Ale wy mili. – powiedziałam
- Użyczam swoich kolan. – wyszczerzył się Karol
- Spadówa. Znowu nie dasz mi w spokoju zjeść. Chodź Patka do innego stolika. – podążyłyśmy do osobnego stolika, a Karol wziął swoje śniadanie i dosiadł się do nas
- Ciebie nie zapraszałam. – uniosłam brwi
- Oj cicho młoda. Jak tam randka? – spytał, a ja zaczęłam się śmiać
- Całowała się. – powiedziała Patrycja
- Zamknij się! – zaśmiałam się i uderzyłam ją
- Który to? – spytał
- Brunet. – powiedziała Patka
- No zamknij się. – kopnęłam ją pod stołem
- Ten, którego kilka razy staranowałaś? – zaśmiał się Karol i spojrzał w stronę drużyny Bartka
- Nie.  – spojrzałam złowrogo na przyjaciółkę
- Jak on ma na imię? – spytał
- Po co Ci to wiedzieć? – zdziwiłam się
- Yhh… Chciałem wznieść za was tost.
- Pojebało? – popukałam go po czole
- Jak zwykle pustki.
- Młoda. – zaśmiał się i zaczął łaskotać
- Karol no. – zaczęłam się wiercić, aż w końcu wstałam i usiadłam z drugiej strony Patrycji
- Głupek. – wystawił mi język
- Jesteś głupi. – zaśmiałam się i zjedliśmy śniadanie, a gdy spojrzałam na drużynę Bartka, jego już nie było
----------------------------------------------------------------
Brawa dla Skry! :) Będą walczyć o pierwsze miejsce i na pewno im się uda :) W Wasze łaski oddałam kolejne moje wymysły i mam nadzieję, że nie zanudziłam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz