piątek, 24 sierpnia 2012

część 2

Szybko nastał październik i moje studiowanie czas zacząć.
- Młoda wstawaj, bo się spóźnimy. – obudził mnie Karol
- Co się spóźnimy? Ustawiłam budzik, a nie zadzwonił.
- Nie zadzwonił? Kilka razy Twój telefon nadawał.
- Co?! – spojrzałam od razu na godzinę
- Zabiję Cię! Nie wyrobię się! – pędem ruszyłam do łazienki i po 15 minutach byłam gotowa, następnie zarzuciłam na siebie czarne rurki, biała bluzka po czym byłam gotowa
- Masz kawę. – powiedział, gdy pojawiłam się w kuchni
- Ciebie zabić po prostu. Jak dzwoni budzik to znaczy, że powinnam się wtedy obudzić, a nie mi wyłączać.
- Zwykłe dziękuje by wystarczyło. – zaśmiał się, a ja zmierzyłam go wzrokiem
- Dobra ukatrupisz mnie kiedy indziej, a teraz pij i lecimy na polibudę.  – zaśmiał się, a on po chwili również ja
Gdy wypiłam szybko kawę udaliśmy się jak najszybciej na przystanek, a po chwili przyjechał autobus i pojechaliśmy do mojej nowej ,,szkoły’’.  Zapoznałam kilku studentów z mojego roku, a potem nasz wykładowca oznajmił nam gdzie mamy się udać na spotkanie drużyn do których dołączyliśmy.
- Wszystko fajnie tylko jak ja mam się dostać do sali treningowej? – spytałam siebie, gdy większość już odeszła wiedząc gdzie co jest
- Może z moją pomocą? – powiedział mi ktoś do ucha
- Karol łajzo. – odwróciłam się i uderzyłam go w ramię
- Nie marudź tylko chodź. – pociągnął mnie za dłoń i wyszliśmy z budynku kierując się do sali
Gdy tylko weszliśmy na sale treningową oznajmił:
- Ja na lewo, Ty na prawo.
- Będzie mieli treningi w jednej sali ?
- Zgadza się. – uśmiechnął się
- Więc mam przerąbane.  – zaśmiał się i poszłam w prawo jak powiedział
- Mamy już wszystkie?  - spytała jakaś pani siedząca przez dziewczynami
- Jeszcze ja. Przepraszam za spóźnienie. – przeprosiłam od razu
- W porządku. Pierwszy dzień mogłaś się zagubić. Usiądź. – uśmiechnęła się przyjemnie
Usiadłam na trybunach obok reszty  dziewczyn i ja wraz z trójką dziewczyn, które jak ja w tym roku dopiero doszły do drużyny musiały się przedstawić i powiedzieć od kiedy trenujemy siatkówkę, a potem pani zaczęła monolog, że wymaga od nas, żeby się nie spóźniać na treningi, systematyczności, a jeśli miałoby nas nie być mamy zadzwonić ewentualnie wysłać smsa. Spojrzałam na chłopaków i patrzyłam jak sobie omawiają, gdy odwrócił się Karol po czym zaczął robić głupie miny. Popukałam się po czole, a on się wyszczerzył i zachichotałam. Trenerka omówiła wszystko i gdy wychodziłyśmy powiedziała:
- Ola, Patrycja, Monika i Klaudia możecie zostać? – zagadnęła nas
- Tak. – spojrzałyśmy po sobie
- Spokojnie. Muszę dać wam przecież numer. – uśmiechnęła się i podała nam wizytówki
- Jak czegoś nie będzie wiedzieć pytajcie. Zawsze staram się pomóc mojej drużynie.
Gdy skończyły z nią rozmawiać Patrycja zaproponowała:
- Może damy sobie numery? W końcu będziemy w jednej drużynie.
- No spoko. – powiedziałam
- Nie ma problemu. – odparła Klaudia i wszystkie wymieniłyśmy się numery, a gdy wyszłam z sali usłyszałam:
- Buu! – przestraszyłam się
- Idioto! Mam Cię dziś dość! – uderzyłam go od razu, a zauważyłam, że dwóch jego kumpli przygląda się nam i śmieje po cichu
- Ej nie śmiać się! – powiedział rozbawiony Karol
- A właśnie, że się śmiejcie z niego. – zmierzyłam go wzrokiem
- Wracamy do domu? – wyszczerzył się
- Żebyś mnie z autobusu wyrzucił czy coś?
- O dobry pomysł. – palcem zaczął jeździć po brodzie
- Idiota! – uderzyłam go znów i skierowałam się do wyjścia
- Olka no! – zaśmiał się i podbiegł do mnie, obejmując ramieniem
- Spadaj. – zrzuciłam jego rękę z siebie
- Olusiu moja droga.
- W trumnie niedługo się przez Ciebie znajdę.
- A nie ja? Mówiłaś, że chcesz mnie zabić. – zaśmiał się
- Ale Ty mnie na śmierć kiedyś przestraszysz.
- Moja wina, że taka strachliwa jesteś?
- Głupek, idiota, łajza, szatan.
- Ej nie jestem Twoim ojcem, a Ty jesteś dzieckiem szatana. – parsknęliśmy śmiechem
- A to fakt. – wyszczerzyłam się
Niestety ze względu na treningi musiałam zwolnić się z pracy, którą polubiłam. Treningi miałam dwie czasami trzy godziny od razu po zajęciach przez trzy dni w tygodniu, a nie wyrabiałbym się do pracy. Oznajmiłam to już mojemu szefowi tydzień wcześniej, że od października nie będę już pracować. Tydzień później zaczęły się moje treningi, a po jakiś dwóch miesiącach dowiedziałam się, że będę grała w meczu, który niedługo się odbędzie. Gdy wyszłam już przebrana z treningu, zauważyłam, że Karol gada z kumplami, a dwóch spojrzało na mnie i położyłam palec na ustach, żeby nic nie mówili po czym lekko pokiwali głową. Biegiem ruszyłam na Karola i wskoczyłam mu na barana. Jak zawsze udało mu się złapać moje nogi, żebym nie spadła.
- Chcesz zabić siebie i mnie? – odwrócił głowę w moją stronę
- Siebie wole nie, bo będę grała w najbliższym meczu. – uśmiechnęłam się
- Naprawdę? – zaskoczony upuścił mnie i mocno przytulił
- A wam dzięki. – wyszczerzyłam się do jego kumpli
- Spoko. – odparli oboje i zaśmialiśmy się w trójkę
- Widzieliście, że się na mnie rzuca? – zmierzył ich wzrokiem
- Bo to pierwszy raz się na Ciebie rzucam? – wyszczerzyłam się kolejny raz
- No ta. – zaśmiał się Karol
- Dobra miałaś efektowne wejście smoka, więc Cię w końcu przedstawię. To Olka, smarkula, która ciąga się za mną od małego.
- Zawsze musisz tak mnie przedstawiać? – uderzyłam go
- Oczywiście. A to Przemek i Marek, którzy Cię nie wydali oraz Igor, Kuba i Patryk.
- W końcu nam przedstawiłeś swoją dziewczynę. – Patryk wyciągnął w moją stronę dłoń i odwzajemniłam uścisk po czym wypowiedział ze słowa
- Że co? – powiedziałam razem z Karolem
- A tak nie jest? – spytał Igor
- Ja z tym idiotą miałabym być? – wskazałam na Karola
- Ej, ej. Ale ja przynajmniej nie jestem dzieckiem szatana.
- Pff… Co Ty chcesz od mojego ojca, co? – zaśmiałam się
- Głupie dziecię. – skotłował moje włosy
- No tępaku. – uderzyłam go i poprawiłam sobie fryzurę
- A tak ogólnie to gratulacje z pierwszego meczu. – odezwał się Przemek
- Dziękuje, dziękuje. – zrobiłam swój wachlarzyk i wszyscy się zaśmialiśmy
Pogadaliśmy sobie jeszcze trochę i wróciliśmy z Karolem do domu. Jak zwykle po treningu żadnemu z nas nie chciało się nic robić. Coś zjeść i wylegiwanie przez telewizorem. Znaczy ja sobie leżałam, a Karol siedział :D Moje nogi na nim i oglądanie telewizora. Tak wiem jestem nie miła, ponieważ wysługuje się kolegą ;)
- Przyzwyczajona już do takiego trybu życia, co nie?- spytał Karol
- Żebyś wiedział. Wykłady, treningi i dom. Nic więcej.
- Ale w sobotę pójdziemy na jaką imprezę, co?
- Możemy iść, ale gdzie?
- Do jakiegoś klubu.
- No dobra. Ale dopiero środa to jeszcze dwa dni.
- Szybko minie.
Rzecz jasna szybko minęło i w sobotę poszliśmy do klubu, a na miejscu kogo spotkaliśmy? Chłopaków z drużyny, tych których znałam, bo znałam tylko szóstkę (w tym Karola), a jeszcze była dwójka.
- Tego to już mi nie powiedziałeś, co? – spytałam gdy już kierowaliśmy się do nich
- Wypadło mi z głowy. – wyszczerzył się i dostał w ramię
- Idiota. – zaśmialiśmy się oboje
Wymęczyli mnie wszyscy, bo z każdym musiałam zatańczyć kilka razy. Za to też trochę dałam do pieca i lekko szumiało mi w głowie, ale co tam. Tańce trochę mnie otrzeźwiły. Lecz Karol i tak prowadził mnie do domu, a gdy tylko znalazłam się w mieszkaniu zdjął ze mnie kurtkę, a ja ściągnęłam z siebie buty, następnie wyswobodziłam się z objęć Karola i walnęłam się na łóżku w salonie.
- Zamierzasz tu spać? – spytał mnie
- Może być. – ułożyłam się wygodniej
- No przestań. – podszedł do mnie i wziął mnie na ręce
- Karol nie musisz. – objęłam go w szyi, żeby nie spać
- Nie marudź pijaku.
- Pff.  – wystawiłam język
- Nie pluj. – zaśmiał się, a ja wytarłam mu policzek
- Sory. – zachichotałam cicho, a po chwili już leżałam w swoim łóżku
- Mam Cię też rozebrać? – spytał rozbawiony
- Możesz. – uniosłam dłonie, a on się zaśmiał
- Mówię serio. – otworzyłam jedno oko i spojrzałam na niego
- No dobra. – śmiał się ze mnie i wziął moją piżamę
Odpiął moje spodnie i ściągnął je ze mnie jednym szarpnięciem, a następnie założył spodenki od piżamy.
- Tyłek do góry. – zaśmiał się i posłusznie to zrobiłam, dół założony
- A teraz miałabyś ochotę usiąść? – spytał rozbawiony, więc usiadłam jak prosił
Ściągnął ze mnie koszulkę i siedziałam przez nim w samym staniku, ale nie przeszkadzało mi to. Znałam go te swoje 20 lat. Może i alkohol w tym też nieco pomógł, bo nigdy mnie nie rozbierał, ale co tam ;) Po chwili miałam już na sobie bluzkę od piżamy i pocałował mnie w policzek szeptając…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz