Szybko
nastał październik i moje studiowanie czas zacząć.
- Młoda
wstawaj, bo się spóźnimy. – obudził mnie Karol
- Co się
spóźnimy? Ustawiłam budzik, a nie zadzwonił.
- Nie
zadzwonił? Kilka razy Twój telefon nadawał.
- Co?! –
spojrzałam od razu na godzinę
- Zabiję
Cię! Nie wyrobię się! – pędem ruszyłam do łazienki i po 15 minutach byłam
gotowa, następnie zarzuciłam na siebie czarne rurki, biała bluzka po czym byłam
gotowa
- Masz kawę.
– powiedział, gdy pojawiłam się w kuchni
- Ciebie
zabić po prostu. Jak dzwoni budzik to znaczy, że powinnam się wtedy obudzić, a
nie mi wyłączać.
- Zwykłe
dziękuje by wystarczyło. – zaśmiał się, a ja zmierzyłam go wzrokiem
- Dobra
ukatrupisz mnie kiedy indziej, a teraz pij i lecimy na polibudę. – zaśmiał się, a on po chwili również ja
Gdy wypiłam
szybko kawę udaliśmy się jak najszybciej na przystanek, a po chwili przyjechał
autobus i pojechaliśmy do mojej nowej ,,szkoły’’. Zapoznałam kilku studentów z mojego roku, a
potem nasz wykładowca oznajmił nam gdzie mamy się udać na spotkanie drużyn do
których dołączyliśmy.
- Wszystko
fajnie tylko jak ja mam się dostać do sali treningowej? – spytałam siebie, gdy
większość już odeszła wiedząc gdzie co jest
- Może z
moją pomocą? – powiedział mi ktoś do ucha
- Karol
łajzo. – odwróciłam się i uderzyłam go w ramię
- Nie marudź
tylko chodź. – pociągnął mnie za dłoń i wyszliśmy z budynku kierując się do
sali
Gdy tylko
weszliśmy na sale treningową oznajmił:
- Ja na
lewo, Ty na prawo.
- Będzie
mieli treningi w jednej sali ?
- Zgadza
się. – uśmiechnął się
- Więc mam
przerąbane. – zaśmiał się i poszłam w
prawo jak powiedział
- Mamy już
wszystkie? - spytała jakaś pani siedząca
przez dziewczynami
- Jeszcze
ja. Przepraszam za spóźnienie. – przeprosiłam od razu
- W
porządku. Pierwszy dzień mogłaś się zagubić. Usiądź. – uśmiechnęła się
przyjemnie
Usiadłam na
trybunach obok reszty dziewczyn i ja
wraz z trójką dziewczyn, które jak ja w tym roku dopiero doszły do drużyny
musiały się przedstawić i powiedzieć od kiedy trenujemy siatkówkę, a potem pani
zaczęła monolog, że wymaga od nas, żeby się nie spóźniać na treningi,
systematyczności, a jeśli miałoby nas nie być mamy zadzwonić ewentualnie wysłać
smsa. Spojrzałam na chłopaków i patrzyłam jak sobie omawiają, gdy odwrócił się
Karol po czym zaczął robić głupie miny. Popukałam się po czole, a on się
wyszczerzył i zachichotałam. Trenerka omówiła wszystko i gdy wychodziłyśmy powiedziała:
- Ola,
Patrycja, Monika i Klaudia możecie zostać? – zagadnęła nas
- Tak. –
spojrzałyśmy po sobie
- Spokojnie.
Muszę dać wam przecież numer. – uśmiechnęła się i podała nam wizytówki
- Jak czegoś
nie będzie wiedzieć pytajcie. Zawsze staram się pomóc mojej drużynie.
Gdy
skończyły z nią rozmawiać Patrycja zaproponowała:
- Może damy
sobie numery? W końcu będziemy w jednej drużynie.
- No spoko.
– powiedziałam
- Nie ma
problemu. – odparła Klaudia i wszystkie wymieniłyśmy się numery, a gdy wyszłam
z sali usłyszałam:
- Buu! –
przestraszyłam się
- Idioto!
Mam Cię dziś dość! – uderzyłam go od razu, a zauważyłam, że dwóch jego kumpli
przygląda się nam i śmieje po cichu
- Ej nie
śmiać się! – powiedział rozbawiony Karol
- A właśnie,
że się śmiejcie z niego. – zmierzyłam go wzrokiem
- Wracamy do
domu? – wyszczerzył się
- Żebyś mnie
z autobusu wyrzucił czy coś?
- O dobry
pomysł. – palcem zaczął jeździć po brodzie
- Idiota! –
uderzyłam go znów i skierowałam się do wyjścia
- Olka no! –
zaśmiał się i podbiegł do mnie, obejmując ramieniem
- Spadaj. –
zrzuciłam jego rękę z siebie
- Olusiu
moja droga.
- W trumnie
niedługo się przez Ciebie znajdę.
- A nie ja?
Mówiłaś, że chcesz mnie zabić. – zaśmiał się
- Ale Ty
mnie na śmierć kiedyś przestraszysz.
- Moja wina,
że taka strachliwa jesteś?
- Głupek,
idiota, łajza, szatan.
- Ej nie
jestem Twoim ojcem, a Ty jesteś dzieckiem szatana. – parsknęliśmy śmiechem
- A to fakt.
– wyszczerzyłam się
Niestety ze
względu na treningi musiałam zwolnić się z pracy, którą polubiłam. Treningi
miałam dwie czasami trzy godziny od razu po zajęciach przez trzy dni w tygodniu,
a nie wyrabiałbym się do pracy. Oznajmiłam to już mojemu szefowi tydzień
wcześniej, że od października nie będę już pracować. Tydzień później zaczęły
się moje treningi, a po jakiś dwóch miesiącach dowiedziałam się, że będę grała
w meczu, który niedługo się odbędzie. Gdy wyszłam już przebrana z treningu,
zauważyłam, że Karol gada z kumplami, a dwóch spojrzało na mnie i położyłam
palec na ustach, żeby nic nie mówili po czym lekko pokiwali głową. Biegiem
ruszyłam na Karola i wskoczyłam mu na barana. Jak zawsze udało mu się złapać
moje nogi, żebym nie spadła.
- Chcesz
zabić siebie i mnie? – odwrócił głowę w moją stronę
- Siebie
wole nie, bo będę grała w najbliższym meczu. – uśmiechnęłam się
- Naprawdę?
– zaskoczony upuścił mnie i mocno przytulił
- A wam
dzięki. – wyszczerzyłam się do jego kumpli
- Spoko. –
odparli oboje i zaśmialiśmy się w trójkę
-
Widzieliście, że się na mnie rzuca? – zmierzył ich wzrokiem
- Bo to
pierwszy raz się na Ciebie rzucam? – wyszczerzyłam się kolejny raz
- No ta. –
zaśmiał się Karol
- Dobra
miałaś efektowne wejście smoka, więc Cię w końcu przedstawię. To Olka,
smarkula, która ciąga się za mną od małego.
- Zawsze
musisz tak mnie przedstawiać? – uderzyłam go
-
Oczywiście. A to Przemek i Marek, którzy Cię nie wydali oraz Igor, Kuba i
Patryk.
- W końcu
nam przedstawiłeś swoją dziewczynę. – Patryk wyciągnął w moją stronę dłoń i
odwzajemniłam uścisk po czym wypowiedział ze słowa
- Że co? –
powiedziałam razem z Karolem
- A tak nie
jest? – spytał Igor
- Ja z tym
idiotą miałabym być? – wskazałam na Karola
- Ej, ej.
Ale ja przynajmniej nie jestem dzieckiem szatana.
- Pff… Co Ty
chcesz od mojego ojca, co? – zaśmiałam się
- Głupie
dziecię. – skotłował moje włosy
- No tępaku.
– uderzyłam go i poprawiłam sobie fryzurę
- A tak
ogólnie to gratulacje z pierwszego meczu. – odezwał się Przemek
- Dziękuje,
dziękuje. – zrobiłam swój wachlarzyk i wszyscy się zaśmialiśmy
Pogadaliśmy
sobie jeszcze trochę i wróciliśmy z Karolem do domu. Jak zwykle po treningu
żadnemu z nas nie chciało się nic robić. Coś zjeść i wylegiwanie przez
telewizorem. Znaczy ja sobie leżałam, a Karol siedział :D Moje nogi na nim i
oglądanie telewizora. Tak wiem jestem nie miła, ponieważ wysługuje się kolegą
;)
-
Przyzwyczajona już do takiego trybu życia, co nie?- spytał Karol
- Żebyś
wiedział. Wykłady, treningi i dom. Nic więcej.
- Ale w
sobotę pójdziemy na jaką imprezę, co?
- Możemy
iść, ale gdzie?
- Do
jakiegoś klubu.
- No dobra.
Ale dopiero środa to jeszcze dwa dni.
- Szybko
minie.
Rzecz jasna
szybko minęło i w sobotę poszliśmy do klubu, a na miejscu kogo spotkaliśmy?
Chłopaków z drużyny, tych których znałam, bo znałam tylko szóstkę (w tym
Karola), a jeszcze była dwójka.
- Tego to
już mi nie powiedziałeś, co? – spytałam gdy już kierowaliśmy się do nich
- Wypadło mi
z głowy. – wyszczerzył się i dostał w ramię
- Idiota. –
zaśmialiśmy się oboje
Wymęczyli
mnie wszyscy, bo z każdym musiałam zatańczyć kilka razy. Za to też trochę
dałam do pieca i lekko szumiało mi w głowie, ale co tam. Tańce trochę mnie
otrzeźwiły. Lecz Karol i tak prowadził mnie do domu, a gdy tylko znalazłam się
w mieszkaniu zdjął ze mnie kurtkę, a ja ściągnęłam z siebie buty, następnie
wyswobodziłam się z objęć Karola i walnęłam się na łóżku w salonie.
- Zamierzasz
tu spać? – spytał mnie
- Może być.
– ułożyłam się wygodniej
- No
przestań. – podszedł do mnie i wziął mnie na ręce
- Karol nie
musisz. – objęłam go w szyi, żeby nie spać
- Nie marudź
pijaku.
- Pff. – wystawiłam język
- Nie pluj.
– zaśmiał się, a ja wytarłam mu policzek
- Sory. –
zachichotałam cicho, a po chwili już leżałam w swoim łóżku
- Mam Cię
też rozebrać? – spytał rozbawiony
- Możesz. –
uniosłam dłonie, a on się zaśmiał
- Mówię
serio. – otworzyłam jedno oko i spojrzałam na niego
- No dobra.
– śmiał się ze mnie i wziął moją piżamę
Odpiął moje
spodnie i ściągnął je ze mnie jednym szarpnięciem, a następnie założył spodenki
od piżamy.
- Tyłek do
góry. – zaśmiał się i posłusznie to zrobiłam, dół założony
- A teraz
miałabyś ochotę usiąść? – spytał rozbawiony, więc usiadłam jak prosił
Ściągnął ze
mnie koszulkę i siedziałam przez nim w samym staniku, ale nie przeszkadzało mi
to. Znałam go te swoje 20 lat. Może i alkohol w tym też nieco pomógł, bo nigdy
mnie nie rozbierał, ale co tam ;) Po chwili miałam już na sobie bluzkę od
piżamy i pocałował mnie w policzek szeptając…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz