Po 14-tej
mieliśmy trening, a o 17-tej mecz. Gdy tylko skończyłyśmy mecz odbyło się
wręczanie nagród. To był mecz finałowy. Strasznie żałowałam, że nie było
Bartka. Nawet na chwilę nie przyszedł. W ogóle nie miałam na nic ochoty. Cały
czas myślałam o nim. Gdy otrzymaliśmy już ten puchar Mazowsza, szybko się
przebrałam i pobiegłam na mecz drużyny Bartka. Niestety już się skończył. Nie
miałam najmniejszej chęci wracać do pokoju, więc wybrałam się do parku.
Chodziłam sobie tam i z powrotem wspominając wczorajszy spacer z brunetem.
Wiem, że to głupie. No i w końcu dotarłam na miejsce naszych aniołków i tego co
się działo potem. Aniołki jeszcze było widać. Zaczął dzwonić mój telefon, który
olałam. Po moich policzkach popłynęły łzy. Zrobiłam sobie złudne nadzieje na
coś, co na pewno się między nami nie wydarzy. Usiadłam na śniegu i pozwoliłam
łzom wypłynąć spod moich powiek. Nie wiem ile tak siedziałam, gdy usłyszałam:
- Ola! Gdzie
jesteś?! – gdy się odwróciłam, zobaczyłam Karola
- Olka no! –
nie chciałam, żeby mnie znalazł i schowałam się za ławką, lecz nagle zadzwonił
mój telefon i się wydało
- Olka! –
podbiegł do mnie
- Czemu nie
odbierasz, co? – uniósł moją brodę
- Ej czemu
Ty płaczesz? – zmartwił się, a ja mocno się w niego wtuliłam
- On Ci coś
zrobił? – nie odpowiedziałam
- Olcia
powiedz coś.
- Olał mnie.
Ja narobiłam sobie nadziei, a on mnie po prostu olał!
- Olcia.
Kochanie Ty moje. – otarł moje łzy
- Jestem aż
tak cholernie brzydka i głupia, że nikt mnie nie chce.
- Ola co Ty
mówisz? Wcale nie jesteś brzydka czy głupia. Zupełnie odwrotnie.
- Tak tylko,
że nikt się mną nie interesuje.
- No wiesz
rodzice nas swatają. Mogę ulec i weźmiemy ślub.
- Jesteś
głupi. – spojrzałam na niego z uśmiechem
- Ale
przynajmniej się uśmiechnęłaś. – przytuliłam go bardzo mocno
- Jesteś
najlepszym przyjacielem jakiego bym mogła sobie wymarzyć.
- Się wie. –
zachichotałam
Gdy
zaprowadził mnie do pokoju, kazał Pati zająć się mną i pocieszyć, a sam
przyjdzie gdy trener już zrobi nocne sprawdzanie. Patrycja pytała co się stało,
a odpowiedziałam tylko tyle, że on mnie olał i mocno mnie przytuliła, a ja
płakałam. Wiem, że to beznadziejnie głupie, ale tylko tak udało mi się
rozgromić smutek. Około północy Patka dostała smsa i jak zauważyłam był od
Karola:
Nadal płacze? Ja nie
mogę przyjść.
- Napisz, że
już śpię.
- Co? –
spojrzała na mnie
- Proszę.
Nie chce, żeby się martwił. Muszę się
ogarnąć. Nie będę płakać przez jakiegoś głupka. Już przestaje. – wytarłam łzy
- Więc na
razie nie odpisze. Jak tylko zobaczę, że płaczesz napisze mu to.
- Jesteś
zła, wiesz? – spytałam lekko się uśmiechając
- Mała też
się o Ciebie martwię. Nie chce, żebyś płakała.
- Już
przestaje. – wzięłam piżamę i poszłam do łazienki
Gdy
wychodziłam za drzwiami na korytarzu słyszałam rozmowę Karola bodajże z
trenerem.
- Ja muszę
pójść do Oli. Proszę.
- A jutro
nie wstaniesz.
- To będę
spał w autokarze. Mecze już mamy rozegrane.
- Dobra jak
chcesz. – i usłyszałam pukanie
- Patrycja! – krzyknęłam spod drzwi
- No co? – wyjrzała z łóżka
- Co Ty mu napisałaś, że przyszedł? – spojrzałam na nią wrogo
- Że bierzesz kąpiel i idziemy spać.
- To po co przyszedłeś? – otworzyłam drzwi
- Bo Cię znam.
- Już się ogarnęłam. Nie będę płakać przez faceta. – wpuściłam go do
środka
- Ale chyba nikomu nie powiedziałeś?
- Nie. Spokojnie. – objął mnie ramieniem
- Pati Ty też nic nikomu nie mów, dobra? Bo masz czasami nie wyparzony
język.
- Tylko przy Karolu. Jest Twoim przyjacielem od lat to może wiedzieć.
Gadaliśmy przez bardzo długi czas i przez cały czas oboje mnie
rozśmieszali. Udawało im się to i dzięki nim zapomniałam o Bartku. Rano rzecz
jasna obudziłam się leżąc na Karolu, który przez cały czas mnie przytulał.
Ledwo co o 8-ej wstaliśmy na śniadanie, dochodząc na dół, a niestety mój wzrok
od razu skierował się na stół jego drużyny… Gdy nasze spojrzenia się spotkały
widziałam w jego oczach złość i wrogość… Karol objął mnie ramieniem.
- On tu jest? – szepnął
- Nie ważne. Chodź. – pociągnęłam go w stronę stolika, gdzie ostatnio
siedzieliśmy z Patrycją
- Ty też. – wzięłam ją za dłoń i usiedliśmy przy tym stoliku
Wcinaliśmy śniadanie, a mój wzrok niestety czasami kierował się na ten
stół co nie potrzeba i spotykało mnie złowrogie spojrzenie.
- On tam siedzi, tak? – spytał Karol
- Olka. – powiedział po chwili
- Siedzi i co z tego? – gmerałam w jedzeniu
- Masz to zjeść. Przez niego nie będziesz głodować.
- Karol daj mi spokój, ok? – spojrzałam na niego smutno
- Nie ok. Nie będę bezczynnie patrzył jak moja siostra cierpi.
- Co? – spojrzałam na niego jak na wariata
- Przy rodzicach będziemy tak do siebie mówić to im przejdzie gadanie
o ślubie.
- CO?! – zaśmiała się Patrycja
- Ta rodzice nas swatają. Jego tata – wskazałam na niego widelcem –
chce już wnuków.
- Czyli nie tylko ja sądzę, że zachowujecie się jak para. –
powiedziała Patka
- Nie tylko Ty. – uśmiechnęłam się do niej
- Ej no jak nie. – Karol wstał i wziął mnie sobie na kolana
- Jesteśmy parą rodzeństwa. – zaśmialiśmy się we trójkę
- Jesteś głupi do potęgi entej. – popukałam go po czole z uśmiechem, a
potem na nieszczęście spojrzałam na Bartka i te jego spojrzenie… po czym mocno
przytuliłam Karola
- Nie no cholera, który to jest? – odsunął mnie od siebie Karol
- Ten na którego wpadałaś?
- Nie. Nawet nie wiem jak on ma na imię. – powiedziałam, mierząc
wzrokiem Patrycję
- Więc który? Za dużo tam brunetów.
- Nie ważne. – zeszłam z niego i chciałam odejść
- Który? – wstał do mnie i złapał za dłonie
- Puść. – spojrzałam mu w oczy zła, a gdy nie chciał mnie puścić
wyszarpnęłam się i wyszłam szybko z jadalni
- Ola przepraszam. – zaraz pojawił się przy mnie, a łzy zaczęły
zbierać się pod moimi powiekami
- Oluś no. – przytulił mnie mocno, a ja się wtuliłam
- Nie płacz, proszę Cię. Nie warto. – akurat wyszedł z dwoma kumplami
i zmierzył mnie wzrokiem
- Dobra, chodź. – pociągnęłam go za rękę do środka, gdy trochę się
oddalili
- Wyszedł, tak? – chciał się odwrócić w stronę odchodzącego Bartka
- Przestań. Chodź zaraz jedziemy. – wepchnęłam go do środka
Posiedzieliśmy jeszcze trochę w jadalni i zaczęliśmy się szykować i
sprawdzać czy mamy wszystko spakowane. Wszyscy wynieśliśmy swoje walizki z
hotelu, a tam chłopaki zabrali nam je i zanieśli do autokaru.
- Ludzie wiecie, że trzeba uczcić to, że wygraliśmy, co nie? –
zawołałam pod autokarem
- Właśnie. – odparła Patrycja razem z Karolem
- Czyli wieczorem do klubu?! – krzyknął Przemek, Igor i Kuba
- Tak! – krzyknęła cała reszta
- Ej, ej, ale jutro na wykłady. – powiedział trener
- Ej, ej, ale trzeba to uczcić. - odparłam
- Olka nie podskakuj. – zaśmiałam się
- Bo co? – spytałam rozbawiona
- Ja ją uciszę. – zaśmiał się Karol, złapał moja dłoń i obrócił mną
- Tańczyć Ci się zachciało? – spytałam rozbawiona
- Właśnie tak. – zaczęliśmy tańczyć, a po chwili już nie tylko my,
lecz spojrzałam na wejście od hotelu z którego wychodziła drużyna Bartka i
nasze oczy się spotkały
- Nie będę się przejmować. – zaśmiałam się i tańczyłam dalej
- Pomyśleć, że oni mają 20 lat. – usłyszałam trenerkę
- Tak właśnie jest. – zatrzymałam się, a że zakręciło mi się w głowie
wylądowałam na ziemi
- Sierota. – zaśmiał się Karol i wziął mnie na ręce
- Głupku! – zaśmiałam się
- Siostra. – odpowiedziałam z uśmiechem
- Bracie puść mnie. – odpowiedziałam śmiejąc się
- Pff… - podrzucił mnie
- Ej!
- Chłopaki? – spojrzał na nich
- O nie! – ruszyli w moją stronę
- Nie chce już! Starczy mi ostatniego razu. – zaśmiałam się i na
szczęście nie znęcali się nade mną kolejny raz
- Ej, dzieciaki zbierajcie się. Jedziemy. – powiedział trener
- Jakie dzieciaki?! – oburzył się każdy, a mnie Karol posadził sobie
na ramionach
- Puść mnie. – popukałam Karola po głowie
- Proszę. – puścił moje nogi, a ja nie utrzymałam równowagi i moje
nogi poleciały do tyłu…
-------------------------------------------------------
Jeżeli czytasz moje opowiadanie to dodaj nawet malutki komentarz. Lepiej się piszę, gdy wie się, że ma się dla kogo :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz