Nie obyło się bez innych śmiesznych przygód, gdy poszłam zrobić kawy i
herbaty, a niosąc je ktoś stanął przy wyjściu i krzyknął Buu! a ja
wszystko wylałam, ale całe szczęście nie na siebie, a potem za karę
mądraliński Daniel sam niósł kubki, bo ja już nie miałam zamiaru. Szłam i
cały mu przeszkadzałam, a ten się wnerwiał.
- Kurde no! – zaśmiał się, gdy odstawił już na stole
- Ja przez Ciebie rozlałam głąbie. – wystawiłam mu język i usiadłam Karolowi na kolanach
- Pff… - spojrzał na swoje miejsce, a tam podsiadł go Paweł
- Ej! – oburzył się i zaśmiał
Podczas
gawędzenia okazało się , że oni zaczynają wcześniej mecze, bo oni mają
więcej drużyn do rozegrania. Zgarnęli się wszyscy dopiero pod wieczór, a
gdy chciałam już przymykać drzwi, wrócił się Bartek.
- Zapomniałem czapki. – wziął ją i odwracając się wpadł na mnie
- Sorki. – uśmiechnął się
- Spok... – nie zdążyłam dokończyć, a on mnie pocałował i wyszedł, za to ja stałam i wpatrywałam przed siebie
- To Cię załatwił. – zaśmiała się Patrycja, a ja tylko odwróciłam twarz w jej stronę
- Bujasz się w nim, nie? – zapytał Marcin wychodząc za nią
- A co wam do tego? – spytałam rozbawiona
- Jest tak. – powiedzieli razem
- Moja sprawa. – wystawiłam język i poszłam do swojego pokoju
No
a jak weszłam do pokoju, zaczęłam rozmyślanie o Bartku i o tym
wszystkim. Nadal myślałam o tym, że mogłoby nas coś połączyć, ale czy
wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? Za to ktoś mógłby powiedzieć do
trzech razy sztuka. Weź tu się na czymś oprzyj. Zobaczymy co los
przyniesie i co wykona Bartek. Choć to też jest wnerwiające, że całuje
mnie wtedy gdy chce. No, ale nie powiem, że nie. Nie przeszkadza mi to.
Trzeba mieć taki mózg jak ja i nie wiedzieć co się chce.
Nastał i
dzień 18 grudnia czyli moje urodziny. Siedzę sobie sama w domu, bo
Patrycja wyszła gdzieś z Marcinem, a ja zapuszczam lenia przed
telewizorem. Dzwonek do drzwi, a tam ekipa Skry z Pati i Cinkiem wraz z
tortem.
- Pogrzało? – spytałam z uśmiechem i wpuściłam wszystkich
- Solenizantka dmuchaj. – powiedział Karol w salonie i podszedł do mnie
- Co mam dmuchać? – spytałam rozbawiona
- Masz 12-nastu, sory Marcin jeszcze trzynastu facetów do tego, ale najlepiej to tort.
- Ej! – powiedział każdy chłopak i wszyscy się zaśmialiśmy
- Ej tort też jest trudno dmuchnąć. – kilka osób się zaśmiało, a Karol zabiłby mnie wzrokiem, gdyby mógł
- Dmuchajko, dmuchaj świeczki. Pasuje Ci? – spytał rozbawiony
- Oczywiście. Bez tej dmuchajki. – przeczesałam włosy na jedną stronę i chciałam zgasić palące się świeczki, ale odsunął tort
- Co jest?
- Życzenie. – tort powrócił na wcześniejsze miejsce
- No tak. – zamknęłam oczy i zastanowiłam się
- Aby wszystko się ułożyło. – powiedziałam w myślach i zdmuchnęłam świeczki
Potem
gdy w kuchni kroiłam tort, ustawiła się kolejka i każdy muskał mnie w
policzek, gdy dawałam mu kawałek tortu. Trochę było roboty, a ostatni
ustawił Bartek. Gdy tylko podałam mu ciacho, musnął moje usta i odszedł,
ale zatrzymałam go.
- Dlaczego tylko Ty masz zawsze korzystać? – spytałam, a on spojrzał na mnie zaskoczony
- Co masz na myśli? – nie odpowiedziałam tylko go pocałowałam, a gdy ten mnie objął wypadł mu talerzyk z rąk i narobił hałasu
- Brawo. – zaśmiałam się i odsunęłam od niego, po czym chciałam to sprzątnąć, ale skaleczyłam się
- Tobie też brawo. – powiedział i oberwał ode mnie, ale przyciągnął mnie do siebie następnie całując
- Sieroty co wy robicie? – spytał Karol i zaskoczony stanął w drzwiach
- A ja wam nie przeszkadzam. – wyszczerzył się i zamknął drzwi
- Idiota. – stwierdziłam razem z Bartkiem i zaśmialiśmy się oboje
- On idiota, Ty sierota. – wziął moją dłoń i włożył pod strumień wody
- Sam jesteś sierota. – ochlapałam go wodę
- Olcia. – spojrzał na mnie z uśmiechem i przytrzymał moją dłoń
- Marcin! – zawołałam i pojawił się nie ten co potrzeba
- Nie Ty. Mój współlokator.
- Fajnie wiedzieć. – zaśmiał się Magneto i wyszedł, a po chwili pojawił się ten, którego potrzebowałam
- Co tam? – spytał
- Gdzie Ty wsadziłeś tutaj plastry? Bo nie mogę znaleźć.
- Coś Ty zrobiła? – ujął moją dłoń
- Zbierałam talerzyk, który ktoś stłukł. – spojrzałam na Bartka
- Jakby to była moja wina. – uśmiechnął się
- Sierota. – kolejny tak stwierdził, gdy zawinął już paluszek
- Ej! – założyłam ręce, a Marcin wyszedł śmiejąc się
- Naprawdę jesteś sierotą. – przede mnie przeszedł Bartek i objął w talii, a ja go ugryzłam w wargę
- A Ty się gryziesz. – uśmiechnęłam się
- Ja? – zaśmiał się i mnie pocałował, po chwili kąsając mój język
- Ej! – zaśmiałam się i odepchnęłam go i wyszłam z kuchni
- Od kiedy lubisz trójkąciki? – zaśmiał się Karol, gdy wyszliśmy
- Co? – zdziwiłam się
- No Marcina sobie dobrałaś. Jeden facet Ci nie starcza?
- Zamknij pysk. – wskoczyłam mu na kolana, a on sobie poprawił mnie wygodniej
Potem
kilku chłopaków zgarnęło się po alkohol no i wszyscy się upiliśmy. Z
Patrycją nie poszłyśmy następnego dnia na wykłady, a chłopaki nie poszli
na trening. Nie ma to jak upić się w urodziny. Na święta każdy pojechał
do rodziców, a Karol akurat ma rodziców w Warszawie, to spokojnie
został i nie musiał wracać w styczniu znów na dalsze rozgrywki. A wtedy
ja miałam też zacząć swój turniej o puchar Mazowsza. Święta spędziliśmy
razem jak zwykle, czyli rodzina moja i Karola. Na sylwestra pojechaliśmy
na plac Konstytucji, a tam impreza była przednia. 3 stycznia już
wszyscy byli w Warszawie z powrotem, bo następnego dnia zaczynamy mecze.
Trening wszyscy przeszli. No dobra nie wszyscy, bo Marcin nie musiał,
bo nie należał do żadnej drużyny siatkarskiej.
------------------------------------------------
Zbytnio się nie rozpisuje.Coś się zaczyna dziać pomiędzy Olą, a Bartkiem, ale jak to dalej pójdzie? ;D
Zapraszam na swój nowy blog, o siatkówce :)
Zaczyna się coś dziać między Olą i Bartkiem i proszę o jeszcze :D Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 22 rozdział na blogu http://milosny-doping.blog.onet.pl/ oraz rozdział 2 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuń